Dront dodo
Dront Dodo
Na Mauritius, wyspie zagubionej na Oceania Indyjskim 800 km
na wschód od Madagaskaru, odizolowanej przez wiele milionów lat od większych
lądów, powstały i przez miliony lat żyły ogromne ptaszyska. Wprawdzie wyspy
Archipelagu Maskarenas, z których największą jest Mauritius odwiedzane były
rzadko przez Arabów i Portugalczyków w pierwszej połowie drugiego tysiąclecia,
to dokładniejszy opis sporządzili dopiero w pod koniec XVI wieku Holendrzy,
członkowie flotylli dowodzonej przez wice-admirała Wybranta van Warwijck (1598).
W druku rzecz ukazała się w 1599 r. w Londynie. Z niej wybrana jest
załączona ilustracja. Holendrzy zauważyli na wyspie, oprócz rozmaitego ptactwa i
żółwi, także dziwne bardzo stworzenia - olbrzymie ptaki, półtora raza większe od
łabędzia (w niektórych opisach dwa razy większe), nie potrafiące fruwać, bo
zamiast skrzydeł miały zaledwie trzy 'symboliczne' pióra, podobne do gęsich piór
używanych wtedy do pisania. Kulisty tułów ozdabiało kilka kędzierzawo
poskręcanych piórek, co było śladem ogona. Miały masywne nogi jak wszystkie
nieloty, dużą głowę, jakby przykrytą kapturem. Polować na nie było łatwo, stąd
pewnie wywodzi się ich portugalska nazwa - dodo - idiota, głupek. A holenderska
etymologia nazwy dodaersen też mówi o ich ociężałości - oznacza to 'tłusty
tyłek'.. Jako że ówczesne wyprawy morskie zbierały co ciekawsze dziwy
spotykane w odwiedzanych krajach i wyspach, zabrano do Europy kilka okazów
żywych. Niestety, wszystkie wkrótce zginęły i pozostało po nich w muzeach
zaledwie niewiele osobnych kości i niekompletnych szkieletów. Dziwnymi ptakami
zainteresowali się malarze i oni zostawili dość dokładne rysunki i obrazy
przedstawiające dodo. Roeland Savery na obrazie olejnym (1626) przedstawiającym
mieszkańców raju, nie wahał się umieścić tam także dodo. Marynarze zawsze
byli łasi na mięsiwo, mnóstwo ptaków poszło do garnka. Ocena smakowa była jednak
różna - jedni chwalili, inni uważali że smak jest okropny, stąd dla Holendrów
był to 'obrzydły ptak' - Wallowbirdes. Dziwną jego właściwością było to,
że im dłużej go gotować, tym mięso stawało się bardziej twarde. Nigdy już
nie poznamy smaku mięsa dodo, nie zapoznamy się też z jego trybem życia. W
niezwykle szybkim tempie, przeciągu kilku dziesięcioleci od przybycia wyprawy
holenderskiej, ptaki dodo wyginęły. Ostatni żywy okaz opisano w 1662, inni
twierdzą, że w 1681. Obecnie nawet nie można dokładnie określić w jakim
środowisku na wyspie występowały, czym się żywiły, jak hodowały
pisklęta. Duże zainteresowanie biologów budziła też przynależność
systematyczna olbrzyma. Kiedy latach 1840-tych kopenhaski przyrodnik John
Theodore Reinhardt zasugerował, że najbliższym krewniakiem dodo są gołębie,
naraził się wręcz na pośmiewisko. Wydawało się, że trudniej znaleźć coś bardziej
odrębnego wśród ptaków, niż dodo i gołębie. A jednak miał rację. Obecnie uważa
się, że dodo (Raphus cucullatus) należy do wymarłej rodziny drontów,
rzędu gołębiowatych, do którego należą też nasze pospolite gołębie domowe.
|
|